Z pomocą Pauliny wyszła na zewnątrz. Patrzyłem jak odchodzi. Weszły do domu. Poszedłem do siebie i siedziałem. Tam myśl nie dawała mi spokoju. Nie wiedziałem co się działo. I jakim cudem ona go pokonała. Szok. "Ogarnij się" " kurwa Styles ty dupku weź się w garść!! W co ty się wpakowałeś"
H-Zamkniesz tą mordę w końcu?!-wrzasnąłem a pozostali dziwnie spojrzeli na mnie.-Sorry -rzuciłem
N-Weź ty kurwa idź do niej.
H-Paulina mnie nie wpuści.
Li-Ale idź zobacz może jednak.
H-Dobra.
Po namowie chłopaków poszedłem zobaczyć co się dzieje z Evie. Drzwi otworzyła mi Paula.
P-Co ty tu robisz?
H-Chciałem spytać co z Evie.
P-Nie mogę nic powiedzieć.
H-Proszę.
B-Co tu się dzieje?
H-Ooo mogę cię na słówko?
B-Ta co się dzieje?-spytał gdy odeszliśmy na bok
H-Słuchaj zdradź i jakieś informacje o Evie. Bardzo mi na niej zależy i...-Obejrzał się
B- Nie jest najlepiej ale nie chce nikogo widzieć nawet mnie nie wpuszcza do pokoju. Mnie własnego brata.
H-Uuu to lipa... Cholera jak mogę się do niej dostać?
B- Nie wiem ja nie mogę wejść...
H-A ona?- Obejrzał się i uśmiechną uspokajająco do niej
B-Nie ma z nią szans. Ona też nie wchodzi do pokoju. Jutro rano przyjedzie jej bratanek. Może on do niej wejdzie.
H-Kuźwa. Wiesz co chodź do mnie napijemy się
B-A co masz?
H-A co chcesz?
B-A masz coś mocnego?
H-To się zobaczy.
B-Super. To idziemy.-Odwrócił się - Nie wiem kiedy będę jak coś się zmieni daj znać ja wyjdzie ok?
Podniosła kciuk i weszła do środka. Poszedłem z Brunem do domu. Tam wypiliśmy litra i popadaliśmy jak zdechlaki. Nie wiele pamiętam tego co się działo.
W środku nocy przebudziłem się bo chyba coś się poruszało w domu.
H-Cholera- Szepnąłem niewyraźnie- Się włamali skurczybyki-sam nie rozumiałem co mówiłem. Poszedłem do kuchni tam zastałem Evie.- O boże- aż siadłem na krześle. Wyglądała okropnie. Taka blada wychudzona.
E-Nie mów nikomu że tu byłam dobrze?
H-Dobrze. Co się stało?
E-Nic źle się czuję. To wszystko.
H-Nie wierzę ci. Możesz mi powiedzieć co się dzieje.
E-Nie mogę.
H-Evie... Proszę. Pozwól mi się odwiedzać.
E-Nie chcę żebyś widział mnie w tym stanie. On pogarsza się z dnia na dzień z godziny na godzinę.
H-To tym bardziej. Potrzebujesz witamin. Jedzenia. Picia.
E- Harry ale nie mogę jeść. Nie mogę bo zwrócę.
H- To pozwól mi się odwiedzać.
E-Nie Harry. Nie chcę. Jeśli umrę to chce umrzeć w samotności-powiedziała i zaczęła głęboko oddychać
H-Ej... Co jest?
E-Nic. Muszę iść. Nie przychodź.
H-Przyjdę choćbym miał drzwi wyłamać.-Zaśmiała się z trudem i musnęła moje usta i wyszła. Pobiegła do domu na ostatkach sił. Wróciłem do pokoju i położyłem się na moim miejscu i leżałem do rana. Gdy wszyscy się pobudzili ja już siedziałem i piłem kawę.
B-Dzięki że mnie przenocowałeś-powiedział siadając przede mną.- Nie masz kaca?
H-Nie-powiedziałem szczerze. -A ty?
B-Oj człowieku nie pytaj.
H-Rób sobie kawę
B-Dzięki.
H-Dobra ja idę do niej. Choćbym miał siłą wejść tam.
B-To powodzenia.
Wyszedłem z kuchni i poszedłem na sąsiednie podwórko. Zapukałem i po kilku chwilach otworzyła mi Paulina w szlafroku.
P-Wejdź. Możesz iść tylko po cichu. Wiem że nie odpuścisz.
H-Dzięki-pocałowałem ją przelotnie i pobiegłem na górę do pokoju. Po cichu wszedłem i zobaczyłem śpiącą Evie. Po cichu wszedłem i położyłem się obok niej. Leżałem z nią do puki się nie obudziła. Wyglądała strasznie. Policzki zapadnięte, Blada... Otworzyła oczy i przez dobre 5 minut patrzyła na mnie.
E-Miałeś nie przychodzić.
H-Ale jestem.
E-Dlaczego mi to robisz?
H-Myślałem że już wiesz.
E-Idź stąd proszę.
H-Nie pozbędziesz się mnie tak prędko. A teraz wypij to tylko szybko bo to nie dobre ale pomaga
E-Nie chcesz mnie otruć?
H-Nie. I od dzisiaj śpię tu z tobą.
E-Nie możesz...
H-Nie marudź. Pij. Zatkaj nos jak ci zapach przeszkadza.
E-Co tam jest?
H-Wszystkiego po trochu. To robiła moja babcie. Dała mi jak się wyprowadzałem do miasta.
E-Aha. a co tu jest?
H-Nie powiem pij albo jedziesz do szpitala.
E-Dobra piję-Powiedziała i wypiła do dna a ja się zaśmiałem jak wykrzywił ją.- Jakie mocne.
H-Powinno zadziałać w ciągu 5 minut- Gdy to powiedziałem pobiegła do łazienki. Poszedłem na dół po jakieś jedzenie dla niej. Gdy wróciłem była już w miarę ogarnięta i siedziała na łóżku.