Tu chciałabym bardzo podziękować Paulinie znanej też jako Misia za pomysł jaki mi podsunęła. Gdyby nie ona dalej bym siedziała nad pomysłami na rozdział. Dziękuje Kochana :*
Wszedłem do pokoju.
H-I jak się czujesz?
E-Jakoś muszę. Dzisiaj mają dzieciaki przyjechać z tego co wiem.
H-Ta Bruno cos wspominał.
E-No to mam przejebane.
H-Nie będzie tak źle.
E- Znasz je że oceniasz?
H-No nie.
***
Siedziałem z Evie z pokoju. Jej stan się znacznie pogorszył. Bruno wyjechał już kilka dni temu. Kiedy ciapnęły drzwi usłyszałem bieg po schodach. Po kilku sekundach w drzwiach pojawił się jej brat.
B-Mam
H-Co to?
B-Jakieś świństwo na jej chorobę.
H-Aha. A działające?
B-Tak. Możesz zostawić mnie samego z moją siostrą na chwilę?
H-Tak.-powiedziałem i wyszedłem. Zszedłem na dół gdzie zobaczyłem Paulinę. Kroiła kapustę pekińską. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności.-Paula...-Aż podskoczyła
P-Jezus nie strasz mnie
H-Przepraszam
P-Jak ona się czuje?
H-Nie wiem jak po tym świństwie się będzie czuła
P-Po czym?
H-No Bruno wrócił
P-Serio? kiedy?
H-No przed chwilą
P-Nie widziałam.
H-Och Boże. Widzisz i nie grzmisz-Zaśmiała się
P-No cóż. A co on tam z nią robi?
H-Cos tam jej podaje.
Siedzieliśmy i gadaliśmy jeszcze trochę. Na górze coś jebnęło a później usłyszeliśmy śmiech obojga. Odetchnąłem z ulgą. Cieszyłem się że leki może zadziałają.
P-Nie denerwuj się. Będzie dobrze. Leki na pewno zadziałają-Podeszła i mnie przytuliła. Objąłem ją i przyciągnąłem jeszcze bliżej.
H- Mam nadzieję-odparłem wtulając się j jej szyję
P-Idź do mojego pokoju odpocznij
H-Nie chcę.
P-Proszę cię
H-Paulina
P-Zrób to dla mnie a jak nie dla mnie to dla samego siebie
H-Dobrze-westchnąłem. Ruszyłem po schodach i wszedłem do pokoju. Padłem na łóżko. Tylko dotknąłem poduszki głową i już spałem
*Evie*
P-Jak się czujesz?
E-Na pewno lepiej ale mam takie naloty że głowa mi pęka.
P-A Bruno ci podał coś jeszcze?
E-No nie. Tylko to.
P-Przynieść ci coś do jedzenia?
E-Nie sama sobie wezmę. Muszę się rozruszać
P-To ci pomogę.
E-Dzięki.-Powiedziałam i z jej pomocą wstałam. Zeszłyśmy do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam sok jabłkowy. Wyjęłam szklanką i nalałam do pełna późnij jeszcze jedna. Kiedy tak piłam usłuchałam śmiech za sobą
P-Wolniej
E-Ale kiedy mi się pić chce.
P-To pij ja ci nie bronię ale wolniej.- Bezwiednie upuściłam szklankę i złapałam się za głowę syknęłam z bólu- Evie
E-Nie. Zostaw. Ja pozbieram.
P-Spokojnie
E-Powiedziałam zostaw mnie-wrzasnęłam a nią
P-Zamknij jape-również wrzasnęła
E-Spieprzaj.-tym razem tak głośno się wydarłam że na 100% było mnie słychać na dworze
P-Kurwa Evie
E-Powoli przechodzi. I zostaw to ja to zbiorę
P-Nie. Ja to zrobię
E-Proszę cię. I tak już dużo zrobiłaś dla mnie jak leżałam...-urwałam bo zobaczyłam Harrego
H-Co się dzieje?
P-Możesz nas na chwilę zostawić-poprosiła Harrego
H-Taa. Tylko się nie pozabijajcie
E-Damy radę. Odczekałam aż wyszedł na zewnątrz
P-Coś jeszcze masz mi do powiedzenia?
E-Tak.
P-Co?
E-Kocham cię
P-Ja ciebie też. No to teraz powiedz mi co czujesz do Harrego.-zapytała gdy zaczęłam zbierać szkło. Na szczęście pękło tylko na dwa kawałki
E-Hmm jest miły i da się z nim pogadać. A ty co do niego czujesz?-Zapytałam
P-Lubię go. Może nawet jestem w nim zauroczona
E-Uhuhu to się porobiło
P-No weź powiedz coś więcej. Co czujesz do pozostałych?
E-Nie znam ich. tyle że tylko 1 uratowałam im tyłki
P-Nie przesadzaj.-powiedziała. A ja wyrzuciłam szkło do śmieci
E-Poważnie. Może Nawet są słodcy ale to wszystko. Mam do ciebie małą prośbę...
P-Noo...
E-Jeśli cię poprosi to zgódź się. Zrób to ze względu na mnie
P-Dlaczego? Dlaczego stawiasz mnie w takiej sytuacji?
E-Bo wiem coś czego nie wiesz ty
P-A mianowicie?
E-On...-Urwałam bo ciapnęły drzwi.
N-Paulina?
P-Jestem w kuchni-powiedziała
E-Ale jestem głodna?-Powiedziałam wyrzucając opakowanie po napoju.
N-Evie...
E-Co?
N-Jezu.. Ale się cieszę że żyjesz.
E-Prędko się mnie nie pozbędziesz
N-Dzięki Bogu.-biorąc mnie w ramiona
E-Ej-powiedziałam głaszcząc go po głowie-spoko. prędko umierać nie zamierzam
N-To dobrze. Byłaś u ciebie jak byłaś nieprzytomna
E-Aha. Super. Widziałeś mnie w tym stanie-powiedziałam odsuwając się od niego-Spojrzałam na Paulinę znacząco a ona w pośpiechu wyszłam z kuchni i później z domu-Dlaczego przyszedłeś?
N-Bo się o ciebie martwię. Tak samo jak inni.
E-Więc już wiecie że nic mi nie jest.