poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 3

Rozdział jest napisany dla Misi... Jeśli przeczytasz zrozumiesz...<3 Mam nadzieję że ci się spodoba...:*

          
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Przyglądałem się jej. Była śliczna. Ale niestety zajta. Szkoda. Taka fajna dziewczyna. Ciekawi mnie dlaczego ma ochronę. Miałem tyle pytań do niej ale zawzięcie trzymałem jęzor za zębami. Za każdym razem gdy chciałem coś powiedzieć po prostu odbierało mi mowę... Nie wiedziałem się dzieje.  W końcu ona podjęła rozmowę.
E- Mam pytanie...
H-Słucham.
E-Możesz dokończyć to zdanie kiedy byliśmy w pokoju na górze?
H-Jakie zdanie?
E- " Jak mam się nie przejmować jak..."
H-Aaa no bo mi ciśnienie stacze jak widzę jak on cię potraktował.
E-Kto?
H-No ten przed bramą.
E-A... Nic nie mogę zrobić
H-Ale ja mogę.
E-Ale to jest moja ochrona
H-Ale to jest mój  to znaczy nasz teren
E- No taka... A właśnie... W sumie mogę go wysłać do... No właśnie. Wyślę go.
H-Ale gdzie?
E- Nie ważne... Ale pozbędę się go.
H-Serio.
E-Tak. A właśnie chyba się nie przedstawiłam. Jestem Evelyn Green
H-Harry Styles -Uścisnęliśmy sobie ręce.- No to ja się już będę zwijać.
E-Już? A ja wstawiłam wodę herbatę bądź kawę jak wolisz.
H-No dobra zostanę.
E-Co wypijesz?
H-Herbatę bo na kawę jest za późno.
E-Ok. Jaką? Zieloną zwykłą owocową?
H-Zwykłą
E-Już się robi.
       Gdy krzątała się po kuchni miałem niezły widok na jej seksowny tyłeczek. Sam się zaśmiałem na te myśl. Wyobrażałem sobie ją w bikini lśniącą od olejku. Nagle się odwróciła do mnie i usiadła na kolana. Zaskoczony tym gestem odruchowo objąłem ją ramieniem. Odwróciłem wzrok żeby nie widziała mojej buzi w pełni. Ale ona jakby czytała mi w myślach ujęła w dłonie moją twarz przyciągając do siebie zaczęła całować. Odwzajemniłem pocałunek. Oderwała się ode mnie. Chciała zejść z kolan ale ją powstrzymałem i tym razem to ja ją pocałowałem.
H-Ulżyło ci?
E-Tak bo marzyłam o tym od 2010 roku jak zobaczyłam cię w X-Factorze
H-Łojć... Chyba trzymam fankę na kolnach
E-Ta domyślałam się że będzie taka twoja reakcja...
H-Ale mówiąc szczerze pierwszy raz mi to nie przeszkadza. Nawet mi się to podoba.
E-Na prawdę?
H-Tak.
E-To poczekaj aż przyjdą dzieciaki.
H-Jakie dzieciaki?
E-No dzieciaki. Często siedzę z dzieckiem mojej siostry. I z bratankami ale oni to już są starsi i wolą TW*
H-No cóż... W to już nie wnikam.
E-Czyli nie gniewasz się za pocałunek?
H-Nie. A Ty?
E-Jeszcze się pytasz? Ja to bym cię z objęć nie wypuściła ale...
H-Ale...
E- Jest inna...
H-Jest inna?-zdziwiłem się bo ja nie mam żadnej dziewczyny...
E-Tak...-Powiedziała. Zeszła mi z kolan- Paulina!-zawołała a w drzwiach się pojawiła dziewczyna. Śliczna była nie powiem. Gdy mnie zobaczyła stanęła jak wryta... Zaczęła się cofać.- Stój i ani kroku dalej. Wiesz co ja potrafię.
P-Ale Evie
E-Nie wkurzaj mnie. Harry zajmiesz się nią a ja zobaczę do Nialla- powiedziała znacząco
H-Okey.-powiedziałem. Podszedłem do niej i wziąłem za rękę. Nie patrzyła na mnie. Posadziłem ją sobie na kolanach i siłą zmusiłem żeby na mnie spojrzała. W jej oczach lśniły łzy.- Boisz się mnie?
P-Nie.-wychrypiała.
H-Nie płacz-powiedziałem przytulając do siebie.
P-Ale Ty nie rozumiesz.
H-Nie muszę. Wyobrażam sobie co czujesz...
P-Nie, nie wiesz co czuję.
H-To mi powiedz-poprosiłem.
P-Nie mogę.- wyszeptała. Po prostu się do mnie przytuliła. Siedzieliśmy w ciszy. Głaskałem ją po włosach i po plecach.. Na palcach w drzwiach pojawiła się Evie z kartką w ręce Napisała na niej "POCAŁUJ JĄ!" po czym się ulotniła.
H-Paulina...Podziałało podniosła się. Delikatnie chwyciłem jej twarz w dłonie. Patrzyła na mnie przerażona -Nie bój się.- przysunąłem się i ją pocałowałem. Namiętnie ale delikatnie. Wplotła palce w moje włosy i odwzajemniła pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie gdy z korytarza dobiegł śmiech z piskiem połączony Evie.

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 2

H-Niall-powiedziałem.
N-Idę.-po drodze wziął puszkę Pepsi i wyszedł z domu. Otworzyłem okno i obserwowałem go. Otworzył puszkę. Wyłonił się zza bramy i rozglądał się. Skierował swoje kroki w stronę tych gości, którzy stali przy samochodzie.. Popchnął go na ogrodzenie i upadł z hukiem. Z domu wybiegła ONA. Coś tam na niego nakrzyczała. Ten wyższy mężczyzna uderzył ją i to chyba dość mocno
H-Ej ja idę jej pomóc-powiedziałem i już miałem wyjść ale Zayn mnie powstrzymał.
Z-Stój i patrz co ona robi.-Odwróciłem się do okna i patrzyłem. Podniosła się i podeszła do niego. Powiedziała mu coś i odwróciła się. Chciała iść ale złapał ją za rękę odwrócił i patrząc prosto w oczy coś powiedział. Po jej buzi było wdać ból. Jego słowa ją raniły. Odwróciła się do Nialla coś do niego szepnęła i czule pogłaskała po policzku. Otworzył oczy i złapał się za tył głowy. Pomogła mu wstać i poszła z nim do domu. Przez chwilę ich straciłem z oczu ale weszli do pokoju jakiegoś i znów miałem ich na oku. Usiadł na krześle. Przyłożyła mu coś do  szyi i raptownie zbladł. Przeszli do łóżka, Położył się a ona weszła do pomieszczenia obok. Niall ledwo przytomny zerknął w naszą stronę i słabo się uśmiechną. Dziewczyna wróciła ze ścierką z której kapała chyba woda. Usiadła obok niego i przyłożyła mu do czoła. Nagle schyliła się prawie dotykając piersiami do jego buzi i wzięła telefon z szafki nocnej. coś powiedziała do Nialla a on wyciągnął telefon i podał jej. Czyżby podał jej hasło do telefonu? Spojrzała na niego i znalazła to czego szukała. Coś tam robiła i po chwili mój telefon zawibrował na znak że przyszedł sms. Wcisnąłem pokaż i odczytałem "PRZESTAŃ SIĘ GAPIĆ I CHODŹ TU". Ups.... Bez wahania zszedłem na dół i powiedziałem że wychodzę i udałem się do domu obok. Przed bramą kolesie się na mnie chcieli rzucić ale wyszła ona.
E-Zostaw go.-warknęła do niego.- Chodź.-zwróciła się do mnie. Szybko podszedłem bliżej.-schodami na górę i 2 drzwi po prawej stronie. Są otwarte.-powiedziała nie spuszczając ich z oczy. Zgodnie z jej poleceniem poszedłem na górę gdzie leżał Niall.
H-Co on ci zrobił?
N-Nic by żałować.
H-Bardzo boli?
N-No i jeszcze pytasz?
H-Wymienić ci okład?
N-Jak możesz-powiedział z wdzięcznością.
            Wziąłem okład z jego czoła i poszedłem do łazienki obok. Schłodziłem na nowo szmatkę. W sumie to była pieluszka dla dziecka. Ale skąd ona może to mieć? Ukradkiem podszedłem do okna. Zobaczyłem jak jeszcze jakiś inny chłopak ją przytula do siebie a ona szlocha mu w koszulkę. Ten gładził ją po włosach i plecach. Oderwałem od nich wzrok gdy zobaczyłem że odchodzi  od niego i idzie w kierunku domu. Jeszcze raz wziąłem pod kran pieluchę i wycisnąłem. Gdy ona weszła do pokoju ja wychodziłem z łazienki. Miała poczerwieniałe oczy.
E-Daj to- wychrypiała. Podeszła i podałem jej to a ona usiadła obok niego i położyła na czole i nosie. Jedną ręką trzymała okład a drugą trzymał Niall. Przyglądałem się jej twarzy  kiedy niespodziewanie spojrzała na mnie. - Nie patrz tak na mnie tylko weź krzesło i siadaj. Nie stój tak.
H-Dzięki-powiedziałem i przysunąłem sobie krzesło na którym usiadłem.
E-On tu zostanie na noc. Nie jest w stanie utrzymać się na nogach. Jutro wróci do normy.
H-W porządku.-odparłem- Jak twoja rana?
E-Mną się nie przejmuj. Mi sic nie będzie.
H-Jak mam się nie przejmować jak mi... No nie ważne.
E-Idziesz na dół czy zostajesz n nim?
H-Mogę iść. Jeśli nie masz nic przeciwko
E-Nie mam. Chodź.-powiedziała. Wyszliśmy z pokoju. Przeszliśmy do kuchni.- Ja chciałam przeprosić że wtargnęłam na wasz teren prywatny. Ja nie chciałam.-powiedziała.
H-Nie przepraszaj. -powiedziałem nie grzecznie przerywając jej odpowiedź.

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 1

    Gdy już wszystko w końcu ucichło wyszła na balkon. Była bardzo drobniutka. Jednak zaniepokoiło nie to że wyszła za barierkę. Przymierzała się do skoku?? Nie wiem. Właśnie w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Szybka zasłoniła dłonią oczy i weszła do środka. Z okien dobrze widać co robi. Przebrała się w coś luźnego i wyszła za dom.
H-Ej chłopaki idziemy grać w gałe do ogrodu??
N-Na jasne stary...
H-W sumie to chodzi o to żeby ją obserwować.-powiedziałem.- Dziwnie się zachowuje.
Z-Racja-powiedział Mulat- To idziemy. Ej a widział ktoś jej oczy?
H-Tak ale tylko ułamek sekundy.  Bo potem zasłoniła-powiedziałem.
Lou-Ktoś tu się zakochał-szturchną go Lou - Ej a kto ma gałe??
Z i H-Ty-wrzasnęliśmy na niego
Lou-A no tak-powiedział-Zaraz wracam. Pobiegł po piłkę. Spojrzałem na Zayna.
H-Co?
Z-Nic- Powiedział i zaczął się głupkowato śmiać.
H-Co on ćpał?
N-Mnie się pytasz?
H-Zayn?
Z-Co?
H-Sprawdź czy cię nie ma w łazience
Z-Okay
H-On chyba ma coś z głową- szepnąłem do Nialla.
Li-Nie chyba tylko na pewno-powiedział za nami a my podskoczyliśmy. W ogrodzie pojawił się Louis. Zaraz dołączył do nas Zayn.
Z-Nie, Nie ma mnie. To co gramy?
Lou-Kto na kogo?
H-Lou?
Lou-Dobra to ja i Harry na was 3
N-Już nie żyjesz!-wrzasnął. Zaczęliśmy grać i po 30 minutach byliśmy cali mokrzy. Położyliśmy się na trawę i leżeliśmy.  To co tam zobaczyliśmy było... No... WoW. Ta kruszynka siłuje się z jakimś typem i to mega napakowanym na desce , która ma może 10 cm grubości
E-Przestań się gapić na mnie-wrzasnęła. Już miałem odpowiedzieć ale ten duży się odezwał.
G(Georg)-Nie
E-Jesteś zwykłym sukinsynem. Powiedziałam co wiedziałam i się wynoś.
G-Okey- wyciągnął broń.
Li-Nie-wrzasną i wszyscy się poderwaliśmy.
E-Wejdźcie wszyscy  do domu.-powiedziała nie spuszczając go z oczu
Li-No ale..-zaczął ale mu przerwała
E-Już-wrzasnęła. Cofnęliśmy się o kilka kroków do tyłu. I w tedy nagle upadła łapiąc się belki. Zamachnęła się na niej i uderzyła go w nogi pod kolanami i spadł na ziemię. Ten sam koleś wycelował we mnie. Owszem strzelił i trafił... Ale w ziemię.- Do domu i na brzuch.- Bez wahania weszliśmy do domu. Leżeliśmy tak może z 5 minut i sadł strzał. Było słychać syk z bólu.
Z-Tylko nie ona-powiedział Mulat.
H-Ogarnij się-powiedziałem i do domu wpadła nasza sąsiadka z okularami przeciw słonecznymi.
E-Nic wam się nie stało?-wysapała
Lou-Nie
E-Super. A następnym razem Słuchajcie mnie i wykonujcie polecenia.
Lou-Co oni od ciebie chcieli?
E-Nie interesuj się.-warknęła i przycisnęła do siebie krwawiącą dłoń.
H-Krwawisz-powiedziałem przestraszony.
E-Nic mi nie będzie-Powiedziała i wyszła.
Li-Kurwa co to było?!
H-Nie wiem. Ale jedno jest pewne...
N i Z-Ona ma kłopoty.
H-Ej chłopaki zrobimy tak..-w skrócie opowiedziałem im mój plan.
W-( wszyscy) Stoi.
Z-Louis. Działasz.
Lou-Się robi.-Wyszedł na trawnik a my za nim...  Zaczął żonglować piłką i wykopał ją "niechcący" piłkę.- No i co robisz? mówiłem nie rozpraszaj mnie
H-Oj nie łam się.-Poszedł na podwórko obok. Siedziała za domem tam gdzie leżała piłka. Gdy go zobaczyła szybko zasłoniła twarz rękoma i próbowała zdusić szloch.
Lou-W porządku?
E-Tak. Weź piłkę i idź.
Lou- A twoja rana?
E-Nic mi nie będzie. Na prawdę.
Lou-Daj sobie pomóc.
E-Nie. Jak coś si stanie to się przejdę. Daleko nie mam.
Lou-Na pewno?
E-Tak. Dzięki za troskę.
Po chwili wrócił Lou cały wściekły wszedł do domu i coś zbił.
H-Co ty odpieprzasz-wrzasnąłem.
Lou-Sorka-rzucił
N-Może zobaczę co się stało.
H-Ja też idę.-weszliśmy do środka i myśleliśmy jak dalej to rozegrać

piątek, 19 lipca 2013

Prolog

        Siedziałem właśnie na tarasie i grałem z chłopakami w pokera. Mieliśmy wykupione posesje i każdy z nas miał swój dom. Była jeszcze jedna posesja wolna. Nagle zbiegł się tłum ludzi. Policja jak mogła odgradzała wszystko co mogła aby nie dopuścić do czarnego samochodu dziennikarzy i tym podobnych osób. To chyba coś ważnego skoro policja i odgradza i jedzie wokół tego samochodu.
H-Ej...-zacząłem- Wiecie co tu się dzieje?-zapytałem zdziwiony
N-Nie...
         Wszystko zatrzymało się obok tego domu który stał od samego początku opuszczony. Z pierwszego wozu wyskoczyli jacyś goście bardzo napakowani w czerni. Otworzyli drzwi od samochodu . Wysiadła z niego jakaś kobieta. To znaczy nie wiem czy to kobieta czy jeszcze dziewczyna. Nie wiem ale ma lat... Miała szczupłą sylwetkę i śliczny odcień czekoladowych włosów. Niestety nie mogłem zobaczyć jej buzi ten koleś zasłonił ją swoim cielskiem.. Kurde no jaka małpa... A jaka ona przy nim drobniutka. Nagle obok nas zjawiło się kilku policjantów
P1(policjant 1)- Witam panów-powiedział najwyższy
H-Dzień dobry.-odpowiedziałem -Co panów tutaj sprowadza?
P2-Ta pani która się tu wprowadziła. Więc sprawa jest taka...- Urwał  schylił się ku nam przysunęliśmy się- Wiemy że to wasz teren ale ona będzie musiała tu zamieszkać-powiedział po czym kontynuował- W mieście nie miałaby normalnego życia. Proszę was zaakceptujcie ją i bądźcie dla niej mili. W razie czego pomagajcie.
Lou-Jasna sprawa-powiedział i się uśmiechnął.
P3 Dzięki-powiedział i poczochrał mu włosy na co ten się skrzywił. - A i przez jakiś czas dajcie jej spokój i udawajcie że gracie i obserwujcie ją.-
H-Się zrobi- powiedziałem a policjanci wyszli z podwórka-Zapowiada się ciekawie- Oni tylko przytaknęli.Tym to właśnie sposobem dowiedzieliśmy się że o co ta cała afera...


Jak się podoba prolog?? Starałam się żeby wyszło jak najciekawiej. Pozdrawiam Gabrynka

Heeej

Hej, Serdecznie zapraszam do odwiedzania mojego bloga. Na razie pomysł jest ale jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie.


 Pozdrawiam Gabrynka :D