Po pierwszej lekcji przyszła do mnie Alice. Była bardzo zaniepokojona. Patrzyła na mnie i zastanawiała się czy może mi coś powiedzieć.
- Caroline.-Podchodzi do mnie.-Cześć.
-Cześć, coś się stało?
-Nie, To znaczy tak, możesz mi pomóc?
-A co się stało?-Pytam
- Nie wiem co robić. Przyczepił się do mnie taki jeden chłopak.
- Ale coś ci zrobił?
-Nie ale wiem że możesz coś zdziałać.
-A kto to?- zaciekawiona pytam?
-Josh Drack.
-A co on konkretnie zrobił.
-Przeczepił się jak rzep do buta. Od wczoraj chodzi za mną krok w krok, nie spuszcza mnie z oka.
-Rozumiem. I mam z nim porozmawiać?
-Tak, jeśli to nie problem.-Uśmiecha się. Kręce głową
-Dzisiaj będę się z nim widziała. pogadam z nim.
-Uczęszczaz na jakieś zajęcia z nim?
-Nie to mój przyszywany brat.
-Och. Nie wiedziałam.
-No ja też nie wiedziałam prawie tydzień temu.
-Miło.- Uśmiechnęłam się. Lekcje zleciały szybko. Bardzo. Na ostatniej lekcji jaką była MATMA. rozumiecie? Matma jako ostatnia. Porażka. Zaproponowałam Alice żeby poszła do mnie i razem coś wymyślimy do tego. Chętnie się zgodziła.
- To co, idziemy?
-Pewnie.-Uśmiecha się. Po drodze dużo rozmawiałyśmy sporo się o sobie dowiedziałyśmy. Coś czuję że będziemy się dobrze dogadywać. W domu zaprowadziłam ją do siebie.
- Chcesz cos do picia?
- Wodę, jak masz poproszę.
-Pewnie, Zaraz wracam- Uśmiecham się i wychodzę. Na dole natknęłam się na mamę.
-Cześć kochanie, Nowa koleżanka?
-Mhm-Uśmiecham się. Biorę wodę i dwa kubki i maszeruję na górę. Wieczorem przyszedł do mnie Josh.
-Cześć mała- Uśmiechnął się.- Cześć- Mówi do Alice.
-Cześć- Odpowiada Nie patrząc na niego.
-Caroline możesz przynieść coś d jedzenia?- Postawił na stół wódkę
- Nie zamierzam znowu pić. Poczekaj do piątku to się rozpali grilla- Mówię i uśmiecham się widząc jak ona patrzy na Alice.
- Eee co? A tak. No dobra.
- Alice?
-Tak?- Podnosi na mnie wzrok.
-Mam zacząć teraz czy później?
-Później.
- Słuchaj brat. Słuchy nie doszły że szalejesz za jakąś panienką. To prawda?
- Emm- Jebną buraczka. To jest o. Zawstydzony brat. Zaczęłam się śmiać a Alice dziwnie się na mnie popatrzyła
-To jak?
-Na prawdę teraz mamy tym rozmawiać?
-I tak ci nie odpuszczę.-Ostrzegam go.
- Wiesz co? Ja już się będę zwijać- Mówi Alice.- Późno się zrobiło.
- Odprowadzę cię.- mówię ale między mnie a nią wcina się mój brat.
-Ja to zrobię.- mówię
- Może tak być?-Pytam Alice. Ta zaś tylko wzruszyła ramionami. Zakochana para wyszła z domu a ja posprzątałam i schowałam wódkę.
-Caro?-Mama zawołała. Wzięłam kubki i zeszłam.
-Co?
- Ja jurto wyjeżdżam z Maxem Do końca tygodnia
-Aha i co?
- Zostaniesz pod opieką Ojca.
-CO? No chyba sobie żartujesz. Jestem na tyle dorosła że mogę zostać bez opieki. Wybieraj albo ojciec albo Josh.
-Josh.
-Dobra. To pogadaj z nim. my w nocy jutro wyjedziemy to niech tu przyjdzie już nocować
-No dobrze.- Wstawiłam naczynia do zmywarki i wróciłam na górę.- Josh słuchaj...- Zaczęłam ale nie mogłam dokończyć
-Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego przy niej?
-A to ona?
- Nie udawaj.
-Nie wiedziałam. Przepraszam.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Przepraszam.
-To co to za sprawa?
-Bo moja mam jedzie do końca tygodnia i mam się zapytać czy możesz ze mną zostać żebym nie siedziała sama.
-No jasne.- Uśmiecha się szeroko. Już ja zdążyłam poznać jego uśmieszek.
-Nie, nie będzie picia.
-No proooszę.
-Nie i koniec. Ja nie zamierzam później sprzątać całego domu z wymiocin
-No dobra no- mówi smutno
-To powiedz mi co do niej czujesz- Zaczynam i połknął haczyk i zaczyna opowiadać.
- Caroline.-Podchodzi do mnie.-Cześć.
-Cześć, coś się stało?
-Nie, To znaczy tak, możesz mi pomóc?
-A co się stało?-Pytam
- Nie wiem co robić. Przyczepił się do mnie taki jeden chłopak.
- Ale coś ci zrobił?
-Nie ale wiem że możesz coś zdziałać.
-A kto to?- zaciekawiona pytam?
-Josh Drack.
-A co on konkretnie zrobił.
-Przeczepił się jak rzep do buta. Od wczoraj chodzi za mną krok w krok, nie spuszcza mnie z oka.
-Rozumiem. I mam z nim porozmawiać?
-Tak, jeśli to nie problem.-Uśmiecha się. Kręce głową
-Dzisiaj będę się z nim widziała. pogadam z nim.
-Uczęszczaz na jakieś zajęcia z nim?
-Nie to mój przyszywany brat.
-Och. Nie wiedziałam.
-No ja też nie wiedziałam prawie tydzień temu.
-Miło.- Uśmiechnęłam się. Lekcje zleciały szybko. Bardzo. Na ostatniej lekcji jaką była MATMA. rozumiecie? Matma jako ostatnia. Porażka. Zaproponowałam Alice żeby poszła do mnie i razem coś wymyślimy do tego. Chętnie się zgodziła.
- To co, idziemy?
-Pewnie.-Uśmiecha się. Po drodze dużo rozmawiałyśmy sporo się o sobie dowiedziałyśmy. Coś czuję że będziemy się dobrze dogadywać. W domu zaprowadziłam ją do siebie.
- Chcesz cos do picia?
- Wodę, jak masz poproszę.
-Pewnie, Zaraz wracam- Uśmiecham się i wychodzę. Na dole natknęłam się na mamę.
-Cześć kochanie, Nowa koleżanka?
-Mhm-Uśmiecham się. Biorę wodę i dwa kubki i maszeruję na górę. Wieczorem przyszedł do mnie Josh.
-Cześć mała- Uśmiechnął się.- Cześć- Mówi do Alice.
-Cześć- Odpowiada Nie patrząc na niego.
-Caroline możesz przynieść coś d jedzenia?- Postawił na stół wódkę
- Nie zamierzam znowu pić. Poczekaj do piątku to się rozpali grilla- Mówię i uśmiecham się widząc jak ona patrzy na Alice.
- Eee co? A tak. No dobra.
- Alice?
-Tak?- Podnosi na mnie wzrok.
-Mam zacząć teraz czy później?
-Później.
- Słuchaj brat. Słuchy nie doszły że szalejesz za jakąś panienką. To prawda?
- Emm- Jebną buraczka. To jest o. Zawstydzony brat. Zaczęłam się śmiać a Alice dziwnie się na mnie popatrzyła
-To jak?
-Na prawdę teraz mamy tym rozmawiać?
-I tak ci nie odpuszczę.-Ostrzegam go.
- Wiesz co? Ja już się będę zwijać- Mówi Alice.- Późno się zrobiło.
- Odprowadzę cię.- mówię ale między mnie a nią wcina się mój brat.
-Ja to zrobię.- mówię
- Może tak być?-Pytam Alice. Ta zaś tylko wzruszyła ramionami. Zakochana para wyszła z domu a ja posprzątałam i schowałam wódkę.
-Caro?-Mama zawołała. Wzięłam kubki i zeszłam.
-Co?
- Ja jurto wyjeżdżam z Maxem Do końca tygodnia
-Aha i co?
- Zostaniesz pod opieką Ojca.
-CO? No chyba sobie żartujesz. Jestem na tyle dorosła że mogę zostać bez opieki. Wybieraj albo ojciec albo Josh.
-Josh.
-Dobra. To pogadaj z nim. my w nocy jutro wyjedziemy to niech tu przyjdzie już nocować
-No dobrze.- Wstawiłam naczynia do zmywarki i wróciłam na górę.- Josh słuchaj...- Zaczęłam ale nie mogłam dokończyć
-Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego przy niej?
-A to ona?
- Nie udawaj.
-Nie wiedziałam. Przepraszam.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Przepraszam.
-To co to za sprawa?
-Bo moja mam jedzie do końca tygodnia i mam się zapytać czy możesz ze mną zostać żebym nie siedziała sama.
-No jasne.- Uśmiecha się szeroko. Już ja zdążyłam poznać jego uśmieszek.
-Nie, nie będzie picia.
-No proooszę.
-Nie i koniec. Ja nie zamierzam później sprzątać całego domu z wymiocin
-No dobra no- mówi smutno
-To powiedz mi co do niej czujesz- Zaczynam i połknął haczyk i zaczyna opowiadać.