czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 11

E-Dobrze-powiedziałam.... a on przyciągnął mnie do siebie.- Dobrze mi z tobą-powiedziałam szczerze.
Li-To dobrze. Bo mi przy tobie też.
E-Fajnie. A gdybym była w ciąży?
Li-Oł.. No nie zostawił bym cię
E-To dobrze.
              Siedzieliśmy tak chwilkę i wyszliśmy. Zeszłam w szlafroku do kuchni gdzie siedziała Paulina z Hazzą. Nalałam sobie soku i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Pobiegłam jeszcze szybko na górę założyłam Piżamę i zbiegłam z powrotem. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się śmiać niepochamowanym śmiechem. Jednak po chwili coś zaszeleściło na dworze. Nawet Paulina Przyszła zobaczyć co się stało.
P-Co jest?
E-Ktoś tu jest. Siadaj ze mną jak gdybyśmy nic nie słyszały.
P-Ale tam jest Harry.-zajęczała.
E-Idź do niego-powiedziałam
P-A Ty?
E- ja sobie poradzę-powiedziałam i Paulina wyszła. Siedziałam i obserwowałam. Czekałam na atak, który się pojawił po chwili. Poderwałam się z miejsca. Złapałam napastnika za rękę i wykręciłam do tyłu. Powaliłam go na ziemię.
Li-Skarbie
E-Wyjdź stąd.
Li-Ale...
E-Wyjdź-wrzasnęłam.
P-Liam chodź.
Li-Nie
P-No chodź. Błagam cię. Liam.
Li-A ona?
P-Evie sobie poradzi. Liam.
        Powaliłam go. Powaliłam i wyrzuciłam za drzwi. Tam zaś zastałam policjantów. Zdziwieni patrzyli na mnie. Zmroziłam ich wzrokiem i zatrzasnęłam drzwi przed ich nosami. Zła poszłam do kuchni. Przytuliłam do siebie Liasia.
Li-Nie rób tak więcej-wyszeptał mi do ucha.
E-Postaram się-również odszepnęłam.
P-Kochanie-odciągnęła mnie od niego i sama przytuliła.
E-Ej no spokojnie. Nic mi nie jest.
P-Skąd on się dowiedział.
E-Nie wiem.. Paulina chodź ze mną na chwilę
P-Gdzie.
E-Zaraz się dowiem skąd on widział gdzie jestem.
P-Nie.
E-Tak.
P-Nie. znowu si pochorujesz
E-Nie przez to chorowałam. Przecież wiesz..-zaczęłam. a resztę dokończyłam w jej głowie "  mam wgląd do jego myśli."
P-No tak. Zapomniałam.
H-Ej kochanie co ona ci zrobiła?
E-"Łapy od niej precz"-Warknęłam na niego w jego głowie.
H-Kto to powiedział?
P-Co powiedział kochanie?
H-Czy tylko ja to słyszałem?
P-Ale co?
E-"Zabierz te brudne łapska od niej"
H-Ale o co chodzi
P-Harry co się z tobą dzieje
H-Aaa moja głowa. Wybiegł z domu.
P-Dobrze zagrane-powiedziała
Li-Ale co?
E-Jak nikomu. Ale to nikomu mnie nie wydasz to ci pokaże
Li-Nikomu.
P-Śmiało-pokiwała głową.-" Wiesz że on cię kocha?" Zapytała w mojej głowie Zaśmiałam się nerwowo
E-"Tak spodziewałam się tego"
P-"Co teraz?"
E-"Nie wiem Ale chyba mogę mu pokazać"
P-Tak-powiedziała już normalnie
Li-To pokażesz mi to czy nie?
E-" Jesteś słodki"-powiedziałam będąc już w jego głowie.
Li-Co to?
E-"To ja"
Li-To ty?
E-Mhm-powiedziałam.
Li-Czytasz w myślach?
E-Zazwyczaj nie. Ale jak muszę...
P-"A to też masz do pierwszej ciąży?"
E-"Nie wiem. Chyba nie. Pożyjemy zobaczymy"
P-"Kto jak kto ale tobie długo życia nie zostało"
E-"Dlaczego?"
P-"Evie na zdrowy rozum przez te ataki się wykończysz. Jak nie psychicznie to nerwowo"
E-Przesadzasz.-powiedziałam kiedy ciapnęły drzwi-" Hazza"
P-Wiem-powiedziała.

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 10

              Rano obudziłam się wtulona w Liama. Podparłam się na łokciu i przyglądałam się jego twarzy. Wyciągnęłam rękę żeby dotknąć jego twarzy kiedy on niespodziewanie przekręcił się tak że jego głowa spoczywała na mojej piesi. Oparłam się o poduszkę i głaskałam go po buzi.
Li- Takie pobudki mogę mieć codziennie.-zamruczał i pocałował mój dekolt.
E-Mi też się wyjątkowo dobrze spało-powiedziałam uśmiechając się do niego.
Li-To dobrze. Jak się czujesz?
E-Jak nigdy dotąd. Bardzo dobrze.
Li-Cieszę się.
E- Nie wstawajmy jeszcze
Li-Nie mam najmniejszego zamiaru.
E- To dobrze.-powiedziałam-Bo dobrze mi z tobą-Liam podniósł głowę Podsunął się na łokciach do mojej twarzy i delikatnie pocałował.
Li- Gdzie ty się  podziewałaś przez tyle lat co?
E-Pewnie się ukrywałam-powiedziałam.
Li-Ale dlaczego? Taka fajna dziewczyna...
E-Nie kończ-powiedziałam.
Li-Dlaczego?
E-Proszę cię nie kończ.- Naszą rozmowę przerwało trzaśnięcie drzwi. Na dole usłyszeliśmy śmiech Harrego i Pauliny.
P-Postaw mnie głupku.
H-Ja ci dam głupka-powiedział ze śmiechem
Li-Chyba nie będziemy im przeszkadzać-wyszeptał i zaczął mnie całować...
                            *Paulina*
              Harry zaniósł mnie do pokoju na dole który jak się okazało był biblioteczką.
H-Jak myślisz? Kanapa nam wystarczy?
P-Musi-zaśmiałam się. Po kilku sekundach zostałam pozbawiona bluzki i spodenek.- Ej... To moja ulubiona bluzka-powiedziałam z wyrzutem.
H-Kochanie kupię ci nową
P-Nie...- tylko to powiedziałam i na górze coś jebło. I oboje usłyszeliśmy śmiech i pisk
E-Aaa( pisk) haha aaa(pisk) haha
Li-Co to było-Zaczął się śmiać- Jeszcze raz
E-Aaa( pisk) haha aaa(pisk) haha
H-Co oni tam robią
E- Nie wiem
H-To może pójdę sprawdzić
P-Nie-Zaprzeczyła- Niech robią co chcą
H-No w sumie tak
P- Oj nie denerwuj się
H-Ale ja się nie denerwuję
P-Właśnie że się wściekasz.
H-Nie.
             Tak się kłóciliśmy dość długo a potem  mył seks na pocieszenie z występem artystycznym Harrego...
                                          *Evie*
E-Aaa( pisk) haha aaa(pisk) haha- Liam zaczął się śmiać jak opętany. Rzuciłam się na niego i usiadłam okrakiem.-I co teraz zrobisz?
Li-Coś czego nie będę żałować.-powiedział
E-Nie... Liam...-ale kiedy już wbił się we mnie nie miałam nic do powiedzenia. Ci z dołu też się bzykają. :D Kiedy skończył opadłam bezwładnie na niego.
Li- Uwielbiam cię-powiedział i objął mnie przyciskając do siebie.
E-Zauważyłam.-powiedziałam i musnęłam jego usta.-A teraz idę się myć- oznajmiłam.
Li-Oczywiście. A mogę dołączyć?
E-A to już jak chcesz.
Li-Oczywiście że chcę
E-To idź i najpierw zasłoń roletę.
Li-A ty?
E-A ja idę ogarnąć łóżko i wziąć jakieś ciuszki.
Li-Dobra.
       Wyszłam do pokoju szybko ogarnęłam łóżko i pokój i podeszłam do swojej szafy i wyjęłam ubrania i weszłam do Liama.  Podeszłam do zlewu i umyłam zęby i twarz. Odwróciłam się i zrzuciłam szlafrok z siebie i weszłam do niego.
Li-Jak się czujesz?
E-Zależy o co pytasz
Li-Teraz po tym?
E-Dobrze-powiedziałam....

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 9

E-Dziękuję.- Powiedziałam na co chłopak odpowiedział mi uśmiechem.
Li-odwdzięczysz mi się jeśli pozwolisz mi zostać ze sobą.
E-Nie Liam..
Li-Proszę cię
E-Nie chcę żebyś patrzył jak ubywa ze mnie życie. Nie chcę żebyś to widział.
Li- Evie...
E-Liam proszę cię. Pozwolę ci przychodzić jak będę się czuła lepiej.
Li-A jak będzie tylko gorzej?
E-To umrę-powiedziałam. Ni stąd ni z owąd pojawiła się Paulina.
P-Mogę cię na chwilę przeprosić?-zapytała Liama
Li-Tak.
E-Idź do chłopaków -poprosiłam
Li-Zapomnij.
P-Idź na dół
Li-Dobrze-powiedział i zszedł do kuchni.
P- Co się tam wydarzyło?
E- Nic ciekawego...
P- Evie - zmrużyła oczy.
E-No co? Nic się nie zdarzyło na jego szczęście.
P-Na nasze szczęście. Wszystkich.
E- Taa.
                  *A teraz fragment na prośbę Misi*
Stałam w kuchni i kroiłam kapustę pekińską. Nie zdawałam sobie sprawy z tego że Harry wszedł do kuchni.
H-Paula...- Aż podskoczyłam
P-Jezus nie strasz mnie
H-Przepraszam
P-Jak ona się czuje?
H-Nie wiem jak po tym świństwie się będzie czuła
P-Po czym?
H-No Bruno wrócił
P-Serio? kiedy?
H-No przed chwilą
P-Nie widziałam.
H-Och Boże. Widzisz i nie grzmisz-Zaśmiała się
P-No cóż. A co on tam z nią robi?
H-Cos tam jej podaje.
           Siedzieliśmy i gadaliśmy jeszcze trochę. Na górze coś jebnęło a później usłyszeliśmy śmiech obojga. Odetchnąłem z ulgą. Cieszyłem się że leki może zadziałają.
P-Nie denerwuj się. Będzie dobrze. Leki na pewno zadziałają-Podeszła i mnie przytuliła. Objąłem ją i przyciągnąłem jeszcze bliżej.
H- Mam nadzieję-odparłem wtulając się j jej szyję
P-Idź do mojego pokoju odpocznij
H-Nie chcę.
P-Proszę cię
H-Paulina
P-Zrób to dla mnie a jak nie dla mnie to dla samego siebie
H-Dobrze-westchnąłem. Ruszyłem po schodach i wszedłem do pokoju. Padłem na łóżko. Tylko dotknąłem poduszki głową i już spałem. Jednak obudziłem się kiedy usłyszałem kłótnię Dziewczyn.

E-Powiedziałam zostaw mnie-wrzasnęłam a nią
P-Zamknij japę-również wrzasnęła
E-Spieprzaj-Dalej krzyczała
P-Kurwa Evie
E-Powoli przechodzi. I zostaw to ja to zbiorę
P-Nie. Ja to zrobię
E-Proszę cię. I tak już dużo zrobiłaś dla mnie jak leżałam...- urwałam widząc mnie

H-Co się dzieje?
P-Możesz nas na chwilę zostawić-poprosiła Harrego
H-Taa. Tylko się nie pozabijajcie
E-Damy radę. -Odczekała aż wyszedłem na zewnątrz. Po kilku minutach wyszła Paulina.

H-Kotku...
P-Noo?
H-Bo widzisz... Zastanawiałem się jak ci to powiedzieć ale nie wiem jak się do tego zabrać... 
P-Śmiało.
H-Ale nie wiem jak
P-Po prostu powiedz co masz do powiedzenia
H-Bądź moja-powiedziałem i widziałem jak mina Pauli zmienia się.
P-No w sumie co mi szkodzi. Niech będzie.
H-Dziękuję ci. Chwyciłem ją w ramiona i okręciłem. Nie stawiając jej na ziemi pocałowałem.- Chodź Niall szykuje imprezę jakąś
P-To chodź
                                     * Kontynuacja rozmowy*

P- Evie - zmrużyła oczy.
E-Ni co? Nic się nie zdarzyło na jego szczęście.
P-Na nasze szczęście. Wszystkich.
E- Taa. Idź do nich.
P-Nie.
E-Idź. Liam zostanie ze mną. I tak będę spać.
P-Nie chcę cię zostawić samej.
E- Idź.
P-dobra. Ale najpierw ci coś powiem.
E-Co??
P-Jestem z Harrym
E-Och dzięki ci Boże.
P-Aż tak się cieszysz??
E-Tak. Cieszę się że jesteś szczęśliwa a teraz zapieprzaj do niego.
P-Dobrze mamo. Zawołam Liama jak będę wychodziła.
E-Okej. Powiedziałam i weszłam do łazienki. Drżącymi dłońmi odbyłam twarz. Starając się bardzo nie rozmazać. Kiedy wyszłam na łóżku już siedział Liam.
E-O jesteś
Li-No oczywiście.
E-Kładź się-powiedziałam
Li-Ale po co?
E-Idziemy spać
Li-Aha... No tak spać

E-No już mykaj do łóżeczka
Li-No już.
       Zdjął buty i skarpetki i położył się. Wgramoliłam się do niego i przytuliłam się. Tak razem usnęliśmy.

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 8

        W tym rozdziale też chcę podziękować Paulinie za wielką pomoc w napisaniu. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiłam Dziękuję :*



                        Niall stał i patrzył na mnie. Z jednej strony cieszę się że się o mnie martwił a z drugiej nie chciałam żeby się o mnie dowiedzieli. Nie mogłam na to pozwolić. Bo już będzie po mnie.
N-A może przyjdziesz do nas? Zrobimy mini impreze?
E-- Sama nie wiem...
N-Nie daj się prosić - blondyn spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
E- Niech będzie. Tylko się ogarnę.
N- Świetnie. Czekam na ciebie.
                         
                            Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, założyłam czyste rzeczy i zrobiłam lekki makijaż.
N-Już? Tak szybko?
E-Noo
N-No to idziemy.-Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam z chłopakiem do jego domu. Tam już siedziała cała reszta.
Lou-Evie przyszłaś.
E-A czemu miała bym nie przyjść?
Lou-no nie wiem.
Li- Mogłaś się źle czuć, czy coś - dodał Li.
E- Teraz jest w porządku. To co będziemy robić?
Z- Co powiecie na jakieś filmy lub gry? - zaproponował Zayn.
N- Ja tam wolę coś zjeść - stwierdził Nialler.
Lou- Jadłeś 10 minut temu - zaśmiał się Louis.
-N I już jestem głodny - uśmiechnął się blondyn. - Ugotuje coś. Jest nas 6... Wiem co chłopaki lubią, a ty Evie?
E-Hmm ja nic nie zjem
H- Na pewno? Musisz jeść - dopytywał Hazz.
E-Niee nie wmusisz we mnie. Nie jesteś moim ojcem powiedziałam gniewnie
H- Nie ma mowy. Niall zrób coś pysznego dla 7 osób
N-Nie ma problemu.-zaświergotał i poszedł do kuchni. Wstałam i poszłam za nim.
J-Mogę ci pomóc?
N-Jak chcesz?
J-Chcę
N-Skarbie wyjmiesz mi garnek z szafki przy ścianie?
J-Jasne... Kochanie
N-Dziękuję misiu-podszedł i cmokną mnie w usta.
J-Mogę zrobić sernik.
N-A z czekoladą między ciastem a serem?
J-Skoro chcesz. Może być i tak.
         Zajęłam się swoim pieczeniem. Gdy wstawiałam do piekarnika ciasto czułam na sobie wzrok Nialla.Zamknęłam wieko piekarnika i wstałam chcąc sprawdzić która godzina. Odwróciłam się w stronę przepięknego zegara na ścianie i zobaczyłam godzinę.
E-Mogę wiedzieć czemu od 10 minut mi się przyglądasz?
N-Mówił ci ktoś że jesteś piękna?
E-A mówił ci ktoś że podlizywanie się do kobiety jest wielką wadą?
N-Już teraz to wiem
E-Miło.
N-Ale serio jesteś śliczna
E-Nie praw mi komplementów. Wiesz co?
N-Co?
E-Daj sobie spokój.
N-Ale z czym?
E-Z niczym. Idź do chłopaków. Ja zajmę się resztą.
N-Nie to moja kuchnia
E-Spieprzaj-wrzasnęłam na chłopaka. Za chwilę do kuchni weszła przestraszona Paulina.
P-Co się stało?
E-Czy możesz go zabrać? Bo czuję że zaraz tego użyję
P-Nie!!! NIill chodź. Błagam cię chodź.
N-Ale...
P-Już! -popchnęła go i siłą wyprowadziła. Po chwili weszła zamartwiona.- Już dobrze.-powiedziała przytulając nie
E-Nie jest dobrze. Boli mnie głowa.-Wymamrotałam. Posiedziałam chwilę i wyjęłam cudownie pachnący sernik. Zawołałam wszystkich na posiłek i deser. Ból głowy się nasilał. Nie mogłam się na niczym skupić.
P-Chodź-powiedziała.- Chłopaki ja idę ją zaprowadzić do domu.
H-Co się dzieje?
P-Źle się czuje.
N-No nie.
Li-Daj. Ja z nią pójdę.
P-To chodź. I nikt więcej. Zostajecie tu.
N-Ale...
H-Zostajemy. Słyszałeś?
E-Paulina....
P-Już idziemy. Pomóż mi.-powiedziała. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Położył mnie na łóżku rozpiął koszulkę pod szyją żebym mogła swobodnie oddychać.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 7

Tu chciałabym bardzo podziękować Paulinie znanej też jako Misia za pomysł jaki mi podsunęła. Gdyby nie ona dalej bym siedziała nad pomysłami na rozdział. Dziękuje Kochana :*



Wszedłem do pokoju.
H-I jak się czujesz?
E-Jakoś muszę. Dzisiaj mają dzieciaki przyjechać z tego co wiem.
H-Ta Bruno cos wspominał.
E-No to mam przejebane.
H-Nie będzie tak źle.
E- Znasz je że oceniasz?
H-No nie.
                                            ***
            Siedziałem z Evie z pokoju. Jej stan się znacznie pogorszył. Bruno wyjechał już kilka dni temu. Kiedy ciapnęły drzwi usłyszałem bieg po schodach. Po kilku sekundach w drzwiach pojawił się jej brat.
B-Mam
H-Co to?
B-Jakieś świństwo na jej chorobę.
H-Aha. A działające?
B-Tak. Możesz zostawić mnie samego z moją siostrą na chwilę?
H-Tak.-powiedziałem i wyszedłem. Zszedłem na dół gdzie zobaczyłem Paulinę. Kroiła kapustę pekińską. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności.-Paula...-Aż podskoczyła
P-Jezus nie strasz mnie
H-Przepraszam
P-Jak ona się czuje?
H-Nie wiem jak po tym świństwie się będzie czuła
P-Po czym?
H-No Bruno wrócił
P-Serio? kiedy?
H-No przed chwilą
P-Nie widziałam.
H-Och Boże. Widzisz i nie grzmisz-Zaśmiała się
P-No cóż. A co on tam z nią robi?
H-Cos tam jej podaje.
           Siedzieliśmy i gadaliśmy jeszcze trochę. Na górze coś jebnęło a później usłyszeliśmy śmiech obojga. Odetchnąłem z ulgą. Cieszyłem się że leki może zadziałają.
P-Nie denerwuj się. Będzie dobrze. Leki na pewno zadziałają-Podeszła i mnie przytuliła. Objąłem ją i przyciągnąłem jeszcze bliżej.
H- Mam nadzieję-odparłem wtulając się j jej szyję
P-Idź do mojego pokoju odpocznij
H-Nie chcę.
P-Proszę cię
H-Paulina
P-Zrób to dla mnie a jak nie dla mnie to dla samego siebie
H-Dobrze-westchnąłem. Ruszyłem po schodach i wszedłem do pokoju. Padłem na łóżko. Tylko dotknąłem poduszki głową i już spałem
                                       *Evie*
P-Jak się czujesz?
E-Na pewno lepiej ale mam takie naloty że głowa mi pęka.
P-A Bruno ci podał coś jeszcze?
E-No nie. Tylko to.
P-Przynieść ci coś do jedzenia?
E-Nie sama sobie wezmę. Muszę się rozruszać
P-To ci pomogę.
E-Dzięki.-Powiedziałam i z jej pomocą wstałam. Zeszłyśmy do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam sok jabłkowy. Wyjęłam szklanką i nalałam do pełna późnij jeszcze jedna. Kiedy tak piłam usłuchałam śmiech za sobą
P-Wolniej
E-Ale kiedy mi się pić chce.
P-To pij ja ci nie bronię ale wolniej.- Bezwiednie upuściłam szklankę i złapałam się za głowę syknęłam z bólu- Evie
E-Nie. Zostaw. Ja pozbieram.
P-Spokojnie
E-Powiedziałam zostaw mnie-wrzasnęłam a nią
P-Zamknij jape-również wrzasnęła
E-Spieprzaj.-tym razem tak głośno się wydarłam że na 100% było mnie słychać na dworze
P-Kurwa Evie
E-Powoli przechodzi. I zostaw to ja to zbiorę
P-Nie. Ja to zrobię
E-Proszę cię. I tak już dużo zrobiłaś dla mnie jak leżałam...-urwałam bo zobaczyłam Harrego
H-Co się dzieje?
P-Możesz nas na chwilę zostawić-poprosiła Harrego
H-Taa. Tylko się nie pozabijajcie
E-Damy radę. Odczekałam aż wyszedł na zewnątrz
P-Coś jeszcze masz mi do powiedzenia?
E-Tak.
P-Co?
E-Kocham cię
P-Ja ciebie też. No to teraz powiedz mi co czujesz do Harrego.-zapytała gdy zaczęłam zbierać szkło. Na szczęście pękło tylko na dwa kawałki
E-Hmm jest miły i da się z nim pogadać. A ty co do niego czujesz?-Zapytałam
P-Lubię go. Może nawet jestem w nim zauroczona
E-Uhuhu to się porobiło
P-No weź powiedz coś więcej. Co czujesz do pozostałych?
E-Nie znam ich. tyle że tylko 1 uratowałam im tyłki
P-Nie przesadzaj.-powiedziała. A ja wyrzuciłam szkło do śmieci
E-Poważnie. Może Nawet są słodcy ale to wszystko. Mam do ciebie małą prośbę...
P-Noo...
E-Jeśli cię poprosi to zgódź się. Zrób to ze względu na mnie
P-Dlaczego? Dlaczego stawiasz mnie w takiej sytuacji?
E-Bo wiem coś czego nie wiesz ty
P-A mianowicie?
E-On...-Urwałam bo ciapnęły drzwi.
N-Paulina?
P-Jestem w kuchni-powiedziała
E-Ale jestem głodna?-Powiedziałam wyrzucając opakowanie po napoju.
N-Evie...
E-Co?
N-Jezu.. Ale się cieszę że żyjesz.
E-Prędko się mnie nie pozbędziesz
N-Dzięki Bogu.-biorąc mnie w ramiona
E-Ej-powiedziałam głaszcząc go po głowie-spoko. prędko umierać nie zamierzam
N-To dobrze. Byłaś u ciebie jak byłaś nieprzytomna
E-Aha. Super. Widziałeś mnie w tym stanie-powiedziałam odsuwając się od niego-Spojrzałam na Paulinę znacząco a ona w pośpiechu wyszłam z kuchni i później z domu-Dlaczego przyszedłeś?
N-Bo się o ciebie martwię. Tak samo jak inni.
E-Więc już wiecie że nic mi nie jest.

środa, 18 września 2013

Rozdział 6

             Z pomocą Pauliny wyszła na zewnątrz. Patrzyłem jak odchodzi. Weszły do domu. Poszedłem do siebie i siedziałem. Tam myśl nie dawała mi spokoju. Nie wiedziałem co się działo. I jakim cudem ona go pokonała. Szok.  "Ogarnij się" " kurwa Styles ty dupku weź się w garść!! W co ty się wpakowałeś"
H-Zamkniesz tą mordę w końcu?!-wrzasnąłem a pozostali dziwnie spojrzeli na mnie.-Sorry -rzuciłem
N-Weź ty kurwa idź do niej.
H-Paulina mnie nie wpuści.
Li-Ale idź zobacz może jednak.
H-Dobra.
      Po namowie chłopaków poszedłem zobaczyć co się dzieje z Evie. Drzwi otworzyła mi Paula.
P-Co ty tu robisz?
H-Chciałem spytać co z Evie.
P-Nie mogę nic powiedzieć.
H-Proszę.
B-Co tu się dzieje?
H-Ooo mogę cię na słówko?
B-Ta co się dzieje?-spytał gdy odeszliśmy na bok
H-Słuchaj zdradź i jakieś informacje o Evie. Bardzo mi na niej zależy i...-Obejrzał się
B- Nie jest najlepiej ale nie chce nikogo widzieć nawet mnie nie wpuszcza do pokoju. Mnie własnego brata.
H-Uuu to lipa... Cholera jak mogę się do niej dostać?
B- Nie wiem ja nie mogę wejść...
H-A ona?- Obejrzał się i uśmiechną uspokajająco do niej
B-Nie ma z nią szans. Ona też nie wchodzi do pokoju. Jutro rano przyjedzie jej bratanek. Może on do niej wejdzie.
H-Kuźwa. Wiesz co chodź do mnie napijemy się
B-A co masz?
H-A co chcesz?
B-A masz coś mocnego?
H-To się zobaczy.
B-Super. To idziemy.-Odwrócił się - Nie wiem kiedy będę jak coś się zmieni daj znać ja wyjdzie ok?
            Podniosła kciuk i weszła do środka. Poszedłem z Brunem do domu. Tam wypiliśmy litra i popadaliśmy jak zdechlaki. Nie wiele pamiętam  tego co się działo.
           W środku nocy przebudziłem się bo chyba coś się poruszało w domu.
H-Cholera- Szepnąłem niewyraźnie- Się włamali skurczybyki-sam nie rozumiałem co mówiłem. Poszedłem do kuchni tam zastałem Evie.- O boże- aż siadłem na krześle. Wyglądała okropnie. Taka blada wychudzona.
E-Nie mów nikomu że tu byłam dobrze?
H-Dobrze. Co się stało?
E-Nic źle się czuję. To wszystko.
H-Nie wierzę ci. Możesz mi powiedzieć co się dzieje.
E-Nie mogę.
H-Evie... Proszę. Pozwól mi się odwiedzać.
E-Nie chcę żebyś widział mnie w tym stanie. On pogarsza się z dnia na dzień z godziny na godzinę.
H-To tym bardziej. Potrzebujesz witamin. Jedzenia. Picia.
E- Harry ale nie mogę jeść. Nie mogę bo zwrócę.
H- To pozwól mi się odwiedzać.
E-Nie Harry. Nie chcę. Jeśli umrę to chce umrzeć w samotności-powiedziała i zaczęła głęboko oddychać
H-Ej... Co jest?
E-Nic. Muszę iść. Nie przychodź.
H-Przyjdę choćbym miał drzwi wyłamać.-Zaśmiała się z trudem i musnęła moje usta i wyszła. Pobiegła do domu na ostatkach sił. Wróciłem do pokoju i położyłem się na moim miejscu i leżałem do rana. Gdy wszyscy się pobudzili ja już siedziałem i piłem kawę.
B-Dzięki że mnie przenocowałeś-powiedział siadając przede mną.- Nie masz kaca?
H-Nie-powiedziałem szczerze. -A ty?
B-Oj człowieku  nie pytaj.
H-Rób sobie kawę
B-Dzięki.
H-Dobra ja idę do niej. Choćbym miał siłą wejść tam.
B-To powodzenia.
             Wyszedłem z kuchni i poszedłem na sąsiednie podwórko. Zapukałem i po kilku chwilach otworzyła mi Paulina w szlafroku.
P-Wejdź. Możesz iść tylko po cichu. Wiem że nie odpuścisz.
H-Dzięki-pocałowałem ją przelotnie i pobiegłem na górę do pokoju. Po cichu wszedłem i zobaczyłem śpiącą Evie. Po cichu wszedłem i położyłem się obok niej. Leżałem z nią do puki się nie obudziła. Wyglądała strasznie. Policzki zapadnięte, Blada... Otworzyła oczy i przez dobre 5 minut patrzyła na mnie.
E-Miałeś nie przychodzić.
H-Ale jestem.
E-Dlaczego mi to robisz?
H-Myślałem że już wiesz.
E-Idź stąd proszę.
H-Nie pozbędziesz się mnie tak prędko. A teraz wypij to tylko szybko bo to nie dobre ale pomaga
E-Nie chcesz mnie otruć?
H-Nie. I od dzisiaj śpię tu z tobą.
E-Nie możesz...
H-Nie marudź. Pij. Zatkaj nos jak ci zapach przeszkadza.
E-Co tam jest?
H-Wszystkiego po trochu. To robiła moja babcie. Dała mi jak się wyprowadzałem do miasta.
E-Aha. a co tu jest?
H-Nie powiem pij albo jedziesz do szpitala.
E-Dobra piję-Powiedziała i wypiła do dna a ja się zaśmiałem jak wykrzywił ją.- Jakie mocne.
H-Powinno zadziałać w ciągu 5 minut- Gdy to powiedziałem pobiegła do łazienki. Poszedłem na dół po jakieś jedzenie dla niej. Gdy wróciłem była już w miarę ogarnięta i siedziała na łóżku.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 5

              Kiedy karteczka doszła do mnie szybko ją przeczytałem pod stołem. "Proszę was nie wychodźcie dziś na zewnątrz po powrocie i bądźcie w 1 domu wszyscy inaczej Was nie ochronię. Proszę was bardzo nie zróbcie nic głupiego. Czekajcie aż po Was nie przyjdę."  Że co?? inaczej nas nie ochroni?!! Przed kurwa czym?!
          Po powrocie do domu poszliśmy wszyscy do Nialla. Siedzieliśmy dość długo.  Kiedy usłyszeliśmy kilkadziesiąt kroków za domem i przed domem. Rolety były zasłonięte. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Wszyscy zamarliśmy kiedy na dworze padły dwa strzały. 
J-Nie!
E-Josh zostaw mnie biegnij po nich i ukryj.
J-Nie zostawię cię.
E-Proszę cię
B-Nie zostawię cię
E-Bruno proszę.
             Przełamałem się i wyjrzałem za okno. Tam zobaczyłem Kilku facetów  znałem  2. Evie trzymał jeden z tych pozostałych. Z domu wybiegła Paulina z patelnią w ręce i ostro pieprznęła jednego co trzymał Evie. Upadł na ziemię a mała razem z nim. Josh i Bruno rzucili się na pozostałych dwóch. Paulina pomogła wstać dziewczynie i pobiegły do nas do domu. Zanim dobiegły otworzyliśmy im drzwi
E-Zajmij się Paulą.- Wysapała.
P-Nie!
E-Paulina proszę. Nic mi się nie stanie.
P-Obiecaj mi że wrócisz cała a nie w kawałkach.
E-Obiecuję.
              Wybiegła z podwórka. Tyle widziałem. Przytuliłem ją żeby choć trochę uspokoić. Nie zareagowała na to.  Widać że bardzo martwiła się o  nią. Usiadła na kanapę i oparła łokcie na kolana. Głowę spuściła do dołu.  Podszedłem do okna i wyjrzałem. Zobaczyłem jak ktoś ją obejmuje. Jest ledwo żywa. Muszę jej pomóc. Ruszyłem żwawym krokiem w kierunku wyjścia.
P-Nie wychodź.
H-Nic mi się nie stanie.
P-Nie wychodź- powiedziała podniesionym głosem.- Zrób to dla mnie jak nie dla mnie to dla niej.
H-No ale...
P-Proszę- w jej oczach pojawiło się błaganie.
H-Dobrze zostanę.-Powiedziałem i skupiłem się na niej. Widziałem jak zmienia się jej wyraz twarzy. Co ona kombinuje?
P-Macie tu jakąś wodę?
N-Do picia?
P-No tak.
N-W kuchni. Przynieść?
P-Nie poradzę sobie.
H-Potowarzyszę ci.-Zacisnęła zęby tak mocno że zarysowały się jej kości policzkowe ale tylko skinęła głową. Gdy już byliśmy sami- Co ty kombinujesz??!!
P-Muszę jej pomóc-Wysyczała. Popatrzyłem na nią rozbawiony- I co cię tak bawi?
H- Ty kochanie- Zbladła Patrzyła na mnie takim wzrokiem jakby chciała mnie zjeść. Podeszła do mnie. Pchnęła na ścianę i zaczęła zachłannie całować. Kiedy oderwała się ode mnie usłyszeliśmy jak jakiś koleś wydziera się tak głośno że aż bolały uszy.
P- Cholera.
H-Evie.
P-Zostań tylko ja wiem co zrobić.
H-Paula!-Krzyknąłem za nią.
              Ale ona wybiegła a ja za nią gdy otworzyła drzwi Złapała się za głowę i wrzasnęła z bólu. Ale zacisnęła zęby i wstała siłą. Z twarzą przepełnioną bólem podeszła do Evie. Kruszynka stała i wzrok wlepiała w niego. Kiedy już nie był w stanie się ruszyć. Krzyknęła i Paula złapała ją w locie. Skuliła się w kłębek i złapała za skronie
H-Evie!
P-Nie zostań tam.
H-Ale.
P-Chodź raz zrób to co ci każę-warknęła na mnie tak że aż się przeraziłem i zostałem
N-Stary wyluzuj się
Z-Nic jej nie będzie.
N-Spokojnie ochłoń.
H-Ale widzieliście co z nią się stało.
N-Kurwa mać ochłoń!-wrzasną że bębenki zabolały. Do domu weszła Evie z Pauliną
E-Już jest po wszystkim. Możecie wychodzić i dziękuję ż dotrzymaliście słowa.-Powiedziała z maską na twarzy. Zauważyła że się na nią patrzę i sztucznie się uśmiechnęła.



No to się napisałam. Co powiecie na ten rozdział? Zaczęłam też pisać nowe opowiadanie http://fuck-genius.blogspot.com/ serdeczni zapraszam jeśli macie ochotę będę wdzięczna jeśli zajrzycie. A propos tego rozdziału. Jeśli macie jakieś pomysły  na dalszy ciąg to jeśli chcecie się ze mną podzielić to piszcie w komentarzach lub na GG 37035115. Może połączę pomysły albo coś w tym stylu
Pozdrawiam Gabrysia

wtorek, 20 sierpnia 2013

Heej

Kochani... Przepraszam że mnie tak długo tutaj nie było. Niestety byłam na wakacjach w takim miejscu że nie miałam zasięgu. W najbliższym czasie postaram się coś dodać. Może dzisiaj wieczorem coś się pojawi...

PS. Taka mała prośba... Jeśli macie jakieś pomysły na dalszy ciąg może jacyś nowi bohaterowie to proszę napiszcie mi na GG: 37035115.

Pozdrawiam Gabrysia :**

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 4

E-Nie puść mnie.
B-Nieee-zaśmiał się-Weszli do kuchni. -Ups chyba przeszkodziliśmy. Widzisz siostra co narobiłaś?
E-Ja popatrz na siebie.- rzucił się na nią i zaczął łaskotać. W końcu odskoczył od niej i popatrzył gniewnie.
B-Nie wiesz że nie można gryźć
E-Mam 4  starszych braci i ja najmłodsza muszę się bronić... a po za tym nie mogłam złapać już oddechu.
B-To nie mogłaś powiedzieć?
E-Byś mnie nie posłuchał-uderzył ją w ramię. Już chciałem coś powiedzieś ale Evie mu oddała i to mocno. Zaczął się śmiać.
B-Dobra... To było przegięcie.-powiedział zły. Rzucił się na nią z łapami. Evie się broniła.
E-Harry mógłbyś wyjść?
H-Eee. Jasne.
Wyszedłem i poszedłem do siebie. Zastanawiałem się jak to się skończy. Do domu wbiegli jacyś panowie. Wyprowadzili Paulinę i Evie. Nie mogłem na to patrzeć.
    Wieczorem przyszedł nasz menager i powiedział że jutro rozdajemy autogafy w hali. Nie podobało mi się to. Ale co ja mogę. Trochę zły poszedłem zobaczyć co z Evie. Siedziała na Werandzie w bluzie i spodenkach. Podszedłem do niej i zakryłem oczy. Ona przeciągnęła mnie przez ramię ale jak się zorientowała że to ja Szybko mnie puściła.
E-Boże przepraszam. Nic ci się nie stało...
H-Nie jest spoko...-Pomogła mi się podnieść i posadziła mnie na fotelu.
E-Do mnie się nie podchodzi w ten sposób.
H-Zauważyłem.
E-Po co przyszedłeś?
H- Sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
E-Jest ok. Coś jeszcze?
H-Coś się stało? Jesteś zdenerwowana.
E-Nic się nie stało. - W tedy dostrzegła coś za moimi plecami.- Możesz już iść?
H- Nie. Powiedz co się tu dzieje.
E-Nie mogę ci tego wyjaśnić. Dlatego tu jestem
H-Tak jasne.
E-Przepraszam cię-powiedziała i mnie przytuliła. -A teraz idź proszę obserwują mnie.
H-Ok-wyszeptałem jej do ucha w odsunąłem ją od siebie i odszedłem.
       Rano obudziłem się bardzo wypoczęty. Zadowolony zerknąłem na zegarek. 8,10 za 2 godziny miałem iść z chłopakami na rozdawanie autografów. Ogarnąłem się i zszedłem na dół na kawę. W kuchni leżała karteczka. ; Postaraj się nic sobie nie zrobić. I Uważaj na siebie. Zostawiłam Ci tą informację Bo po okolicy kręci się pewna osoba. Więcej nie mogę nic powiedzieć. Błagam uważaj na siebie.
                                                                                          Evie.
PS: Mógłbyś na noc zamykać drzwi na klucz??

H-Ups.
N-Co?-Aż podskoczyłem.
H-Boże idioto nie strasz ludzi.
N-Mam cię poinformować że jedziemy toyotą Lou
H-Spoko o której mam być?
N-Tak o 9,30?
H-Ok.
        Na miejscu był już przygotowany stół. Po otwarciu zaraz zleciał się tłum. Siedziałem przygnębiony za kawałkiem deski i podpisywałem te durne kartki papieru gdy nagle rozległ się krzyk. Przez tłum przedzierał się jakiś facet a za nim kobieta... Cholera to Evelyn.  Zanim się obejrzałem powaliła go na nasz stół rękę wykręciła mu do tyłu
E-Nie kręć się bo ci rękę złamę. -Zaraz zjawiła się policja i zabrała gościa.  Spojrzała na Nialla który siedział na brzegu.-Mogę?
N-Pewnie. -Przytulił ją i szybko usiadł wyjął z kieszeni karteczkę przeczytał i podał dalej. Doszła do mnie a tam napisane było....

The Versatile Blogger

 Więc tak bardzo dziękuję za nominacje co The Versatile Blogger .

ZASADY:
1. Podziękuj nominującemu u niego na blogu.
2. Pokaż nagrodę "The Versatile Blogger" u siebie na blogu.
3. Napisz siedem faktów dotyczących siebie.
4. Nominuj pięć blogów, które na to zasługują.
5. Poinformuj o tym autorów nominowanych blogów. 


1-Jestem Gabrysia i nie lubię swojego imienia
2- Jestem uzależniona od muzyki
3- Kocham czytać książka ale ta pasja dopiero się rozwija...
4-Nie mogę żyć bez mojego BOB'a ( tak nazwałam swoją gitarę Bernard Olgiert Brunon)
5- Ulubionym moim kolorem jest... Hmm Może zieleń, pomarańcz. błękit , czerwień i czarny
6- Lubię rysować
7 Moim ulubionym wokalistą ( nie wliczając zespołów) jest Justin Timberlake

 Nominowane blogi
1 http://anita-jenifer-story-1d.blogspot.com/
2 http://zawsze-z-toba.blogspot.com/
3 http://wybor-zycie-albo-smierc.blogspot.com/
4 http://i-love-your-little-things.blogspot.com/
5 http://fairy-tail-with-me.blogspot.com/

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 3

Rozdział jest napisany dla Misi... Jeśli przeczytasz zrozumiesz...<3 Mam nadzieję że ci się spodoba...:*

          
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Przyglądałem się jej. Była śliczna. Ale niestety zajta. Szkoda. Taka fajna dziewczyna. Ciekawi mnie dlaczego ma ochronę. Miałem tyle pytań do niej ale zawzięcie trzymałem jęzor za zębami. Za każdym razem gdy chciałem coś powiedzieć po prostu odbierało mi mowę... Nie wiedziałem się dzieje.  W końcu ona podjęła rozmowę.
E- Mam pytanie...
H-Słucham.
E-Możesz dokończyć to zdanie kiedy byliśmy w pokoju na górze?
H-Jakie zdanie?
E- " Jak mam się nie przejmować jak..."
H-Aaa no bo mi ciśnienie stacze jak widzę jak on cię potraktował.
E-Kto?
H-No ten przed bramą.
E-A... Nic nie mogę zrobić
H-Ale ja mogę.
E-Ale to jest moja ochrona
H-Ale to jest mój  to znaczy nasz teren
E- No taka... A właśnie... W sumie mogę go wysłać do... No właśnie. Wyślę go.
H-Ale gdzie?
E- Nie ważne... Ale pozbędę się go.
H-Serio.
E-Tak. A właśnie chyba się nie przedstawiłam. Jestem Evelyn Green
H-Harry Styles -Uścisnęliśmy sobie ręce.- No to ja się już będę zwijać.
E-Już? A ja wstawiłam wodę herbatę bądź kawę jak wolisz.
H-No dobra zostanę.
E-Co wypijesz?
H-Herbatę bo na kawę jest za późno.
E-Ok. Jaką? Zieloną zwykłą owocową?
H-Zwykłą
E-Już się robi.
       Gdy krzątała się po kuchni miałem niezły widok na jej seksowny tyłeczek. Sam się zaśmiałem na te myśl. Wyobrażałem sobie ją w bikini lśniącą od olejku. Nagle się odwróciła do mnie i usiadła na kolana. Zaskoczony tym gestem odruchowo objąłem ją ramieniem. Odwróciłem wzrok żeby nie widziała mojej buzi w pełni. Ale ona jakby czytała mi w myślach ujęła w dłonie moją twarz przyciągając do siebie zaczęła całować. Odwzajemniłem pocałunek. Oderwała się ode mnie. Chciała zejść z kolan ale ją powstrzymałem i tym razem to ja ją pocałowałem.
H-Ulżyło ci?
E-Tak bo marzyłam o tym od 2010 roku jak zobaczyłam cię w X-Factorze
H-Łojć... Chyba trzymam fankę na kolnach
E-Ta domyślałam się że będzie taka twoja reakcja...
H-Ale mówiąc szczerze pierwszy raz mi to nie przeszkadza. Nawet mi się to podoba.
E-Na prawdę?
H-Tak.
E-To poczekaj aż przyjdą dzieciaki.
H-Jakie dzieciaki?
E-No dzieciaki. Często siedzę z dzieckiem mojej siostry. I z bratankami ale oni to już są starsi i wolą TW*
H-No cóż... W to już nie wnikam.
E-Czyli nie gniewasz się za pocałunek?
H-Nie. A Ty?
E-Jeszcze się pytasz? Ja to bym cię z objęć nie wypuściła ale...
H-Ale...
E- Jest inna...
H-Jest inna?-zdziwiłem się bo ja nie mam żadnej dziewczyny...
E-Tak...-Powiedziała. Zeszła mi z kolan- Paulina!-zawołała a w drzwiach się pojawiła dziewczyna. Śliczna była nie powiem. Gdy mnie zobaczyła stanęła jak wryta... Zaczęła się cofać.- Stój i ani kroku dalej. Wiesz co ja potrafię.
P-Ale Evie
E-Nie wkurzaj mnie. Harry zajmiesz się nią a ja zobaczę do Nialla- powiedziała znacząco
H-Okey.-powiedziałem. Podszedłem do niej i wziąłem za rękę. Nie patrzyła na mnie. Posadziłem ją sobie na kolanach i siłą zmusiłem żeby na mnie spojrzała. W jej oczach lśniły łzy.- Boisz się mnie?
P-Nie.-wychrypiała.
H-Nie płacz-powiedziałem przytulając do siebie.
P-Ale Ty nie rozumiesz.
H-Nie muszę. Wyobrażam sobie co czujesz...
P-Nie, nie wiesz co czuję.
H-To mi powiedz-poprosiłem.
P-Nie mogę.- wyszeptała. Po prostu się do mnie przytuliła. Siedzieliśmy w ciszy. Głaskałem ją po włosach i po plecach.. Na palcach w drzwiach pojawiła się Evie z kartką w ręce Napisała na niej "POCAŁUJ JĄ!" po czym się ulotniła.
H-Paulina...Podziałało podniosła się. Delikatnie chwyciłem jej twarz w dłonie. Patrzyła na mnie przerażona -Nie bój się.- przysunąłem się i ją pocałowałem. Namiętnie ale delikatnie. Wplotła palce w moje włosy i odwzajemniła pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie gdy z korytarza dobiegł śmiech z piskiem połączony Evie.

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 2

H-Niall-powiedziałem.
N-Idę.-po drodze wziął puszkę Pepsi i wyszedł z domu. Otworzyłem okno i obserwowałem go. Otworzył puszkę. Wyłonił się zza bramy i rozglądał się. Skierował swoje kroki w stronę tych gości, którzy stali przy samochodzie.. Popchnął go na ogrodzenie i upadł z hukiem. Z domu wybiegła ONA. Coś tam na niego nakrzyczała. Ten wyższy mężczyzna uderzył ją i to chyba dość mocno
H-Ej ja idę jej pomóc-powiedziałem i już miałem wyjść ale Zayn mnie powstrzymał.
Z-Stój i patrz co ona robi.-Odwróciłem się do okna i patrzyłem. Podniosła się i podeszła do niego. Powiedziała mu coś i odwróciła się. Chciała iść ale złapał ją za rękę odwrócił i patrząc prosto w oczy coś powiedział. Po jej buzi było wdać ból. Jego słowa ją raniły. Odwróciła się do Nialla coś do niego szepnęła i czule pogłaskała po policzku. Otworzył oczy i złapał się za tył głowy. Pomogła mu wstać i poszła z nim do domu. Przez chwilę ich straciłem z oczu ale weszli do pokoju jakiegoś i znów miałem ich na oku. Usiadł na krześle. Przyłożyła mu coś do  szyi i raptownie zbladł. Przeszli do łóżka, Położył się a ona weszła do pomieszczenia obok. Niall ledwo przytomny zerknął w naszą stronę i słabo się uśmiechną. Dziewczyna wróciła ze ścierką z której kapała chyba woda. Usiadła obok niego i przyłożyła mu do czoła. Nagle schyliła się prawie dotykając piersiami do jego buzi i wzięła telefon z szafki nocnej. coś powiedziała do Nialla a on wyciągnął telefon i podał jej. Czyżby podał jej hasło do telefonu? Spojrzała na niego i znalazła to czego szukała. Coś tam robiła i po chwili mój telefon zawibrował na znak że przyszedł sms. Wcisnąłem pokaż i odczytałem "PRZESTAŃ SIĘ GAPIĆ I CHODŹ TU". Ups.... Bez wahania zszedłem na dół i powiedziałem że wychodzę i udałem się do domu obok. Przed bramą kolesie się na mnie chcieli rzucić ale wyszła ona.
E-Zostaw go.-warknęła do niego.- Chodź.-zwróciła się do mnie. Szybko podszedłem bliżej.-schodami na górę i 2 drzwi po prawej stronie. Są otwarte.-powiedziała nie spuszczając ich z oczy. Zgodnie z jej poleceniem poszedłem na górę gdzie leżał Niall.
H-Co on ci zrobił?
N-Nic by żałować.
H-Bardzo boli?
N-No i jeszcze pytasz?
H-Wymienić ci okład?
N-Jak możesz-powiedział z wdzięcznością.
            Wziąłem okład z jego czoła i poszedłem do łazienki obok. Schłodziłem na nowo szmatkę. W sumie to była pieluszka dla dziecka. Ale skąd ona może to mieć? Ukradkiem podszedłem do okna. Zobaczyłem jak jeszcze jakiś inny chłopak ją przytula do siebie a ona szlocha mu w koszulkę. Ten gładził ją po włosach i plecach. Oderwałem od nich wzrok gdy zobaczyłem że odchodzi  od niego i idzie w kierunku domu. Jeszcze raz wziąłem pod kran pieluchę i wycisnąłem. Gdy ona weszła do pokoju ja wychodziłem z łazienki. Miała poczerwieniałe oczy.
E-Daj to- wychrypiała. Podeszła i podałem jej to a ona usiadła obok niego i położyła na czole i nosie. Jedną ręką trzymała okład a drugą trzymał Niall. Przyglądałem się jej twarzy  kiedy niespodziewanie spojrzała na mnie. - Nie patrz tak na mnie tylko weź krzesło i siadaj. Nie stój tak.
H-Dzięki-powiedziałem i przysunąłem sobie krzesło na którym usiadłem.
E-On tu zostanie na noc. Nie jest w stanie utrzymać się na nogach. Jutro wróci do normy.
H-W porządku.-odparłem- Jak twoja rana?
E-Mną się nie przejmuj. Mi sic nie będzie.
H-Jak mam się nie przejmować jak mi... No nie ważne.
E-Idziesz na dół czy zostajesz n nim?
H-Mogę iść. Jeśli nie masz nic przeciwko
E-Nie mam. Chodź.-powiedziała. Wyszliśmy z pokoju. Przeszliśmy do kuchni.- Ja chciałam przeprosić że wtargnęłam na wasz teren prywatny. Ja nie chciałam.-powiedziała.
H-Nie przepraszaj. -powiedziałem nie grzecznie przerywając jej odpowiedź.

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 1

    Gdy już wszystko w końcu ucichło wyszła na balkon. Była bardzo drobniutka. Jednak zaniepokoiło nie to że wyszła za barierkę. Przymierzała się do skoku?? Nie wiem. Właśnie w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Szybka zasłoniła dłonią oczy i weszła do środka. Z okien dobrze widać co robi. Przebrała się w coś luźnego i wyszła za dom.
H-Ej chłopaki idziemy grać w gałe do ogrodu??
N-Na jasne stary...
H-W sumie to chodzi o to żeby ją obserwować.-powiedziałem.- Dziwnie się zachowuje.
Z-Racja-powiedział Mulat- To idziemy. Ej a widział ktoś jej oczy?
H-Tak ale tylko ułamek sekundy.  Bo potem zasłoniła-powiedziałem.
Lou-Ktoś tu się zakochał-szturchną go Lou - Ej a kto ma gałe??
Z i H-Ty-wrzasnęliśmy na niego
Lou-A no tak-powiedział-Zaraz wracam. Pobiegł po piłkę. Spojrzałem na Zayna.
H-Co?
Z-Nic- Powiedział i zaczął się głupkowato śmiać.
H-Co on ćpał?
N-Mnie się pytasz?
H-Zayn?
Z-Co?
H-Sprawdź czy cię nie ma w łazience
Z-Okay
H-On chyba ma coś z głową- szepnąłem do Nialla.
Li-Nie chyba tylko na pewno-powiedział za nami a my podskoczyliśmy. W ogrodzie pojawił się Louis. Zaraz dołączył do nas Zayn.
Z-Nie, Nie ma mnie. To co gramy?
Lou-Kto na kogo?
H-Lou?
Lou-Dobra to ja i Harry na was 3
N-Już nie żyjesz!-wrzasnął. Zaczęliśmy grać i po 30 minutach byliśmy cali mokrzy. Położyliśmy się na trawę i leżeliśmy.  To co tam zobaczyliśmy było... No... WoW. Ta kruszynka siłuje się z jakimś typem i to mega napakowanym na desce , która ma może 10 cm grubości
E-Przestań się gapić na mnie-wrzasnęła. Już miałem odpowiedzieć ale ten duży się odezwał.
G(Georg)-Nie
E-Jesteś zwykłym sukinsynem. Powiedziałam co wiedziałam i się wynoś.
G-Okey- wyciągnął broń.
Li-Nie-wrzasną i wszyscy się poderwaliśmy.
E-Wejdźcie wszyscy  do domu.-powiedziała nie spuszczając go z oczu
Li-No ale..-zaczął ale mu przerwała
E-Już-wrzasnęła. Cofnęliśmy się o kilka kroków do tyłu. I w tedy nagle upadła łapiąc się belki. Zamachnęła się na niej i uderzyła go w nogi pod kolanami i spadł na ziemię. Ten sam koleś wycelował we mnie. Owszem strzelił i trafił... Ale w ziemię.- Do domu i na brzuch.- Bez wahania weszliśmy do domu. Leżeliśmy tak może z 5 minut i sadł strzał. Było słychać syk z bólu.
Z-Tylko nie ona-powiedział Mulat.
H-Ogarnij się-powiedziałem i do domu wpadła nasza sąsiadka z okularami przeciw słonecznymi.
E-Nic wam się nie stało?-wysapała
Lou-Nie
E-Super. A następnym razem Słuchajcie mnie i wykonujcie polecenia.
Lou-Co oni od ciebie chcieli?
E-Nie interesuj się.-warknęła i przycisnęła do siebie krwawiącą dłoń.
H-Krwawisz-powiedziałem przestraszony.
E-Nic mi nie będzie-Powiedziała i wyszła.
Li-Kurwa co to było?!
H-Nie wiem. Ale jedno jest pewne...
N i Z-Ona ma kłopoty.
H-Ej chłopaki zrobimy tak..-w skrócie opowiedziałem im mój plan.
W-( wszyscy) Stoi.
Z-Louis. Działasz.
Lou-Się robi.-Wyszedł na trawnik a my za nim...  Zaczął żonglować piłką i wykopał ją "niechcący" piłkę.- No i co robisz? mówiłem nie rozpraszaj mnie
H-Oj nie łam się.-Poszedł na podwórko obok. Siedziała za domem tam gdzie leżała piłka. Gdy go zobaczyła szybko zasłoniła twarz rękoma i próbowała zdusić szloch.
Lou-W porządku?
E-Tak. Weź piłkę i idź.
Lou- A twoja rana?
E-Nic mi nie będzie. Na prawdę.
Lou-Daj sobie pomóc.
E-Nie. Jak coś si stanie to się przejdę. Daleko nie mam.
Lou-Na pewno?
E-Tak. Dzięki za troskę.
Po chwili wrócił Lou cały wściekły wszedł do domu i coś zbił.
H-Co ty odpieprzasz-wrzasnąłem.
Lou-Sorka-rzucił
N-Może zobaczę co się stało.
H-Ja też idę.-weszliśmy do środka i myśleliśmy jak dalej to rozegrać

piątek, 19 lipca 2013

Prolog

        Siedziałem właśnie na tarasie i grałem z chłopakami w pokera. Mieliśmy wykupione posesje i każdy z nas miał swój dom. Była jeszcze jedna posesja wolna. Nagle zbiegł się tłum ludzi. Policja jak mogła odgradzała wszystko co mogła aby nie dopuścić do czarnego samochodu dziennikarzy i tym podobnych osób. To chyba coś ważnego skoro policja i odgradza i jedzie wokół tego samochodu.
H-Ej...-zacząłem- Wiecie co tu się dzieje?-zapytałem zdziwiony
N-Nie...
         Wszystko zatrzymało się obok tego domu który stał od samego początku opuszczony. Z pierwszego wozu wyskoczyli jacyś goście bardzo napakowani w czerni. Otworzyli drzwi od samochodu . Wysiadła z niego jakaś kobieta. To znaczy nie wiem czy to kobieta czy jeszcze dziewczyna. Nie wiem ale ma lat... Miała szczupłą sylwetkę i śliczny odcień czekoladowych włosów. Niestety nie mogłem zobaczyć jej buzi ten koleś zasłonił ją swoim cielskiem.. Kurde no jaka małpa... A jaka ona przy nim drobniutka. Nagle obok nas zjawiło się kilku policjantów
P1(policjant 1)- Witam panów-powiedział najwyższy
H-Dzień dobry.-odpowiedziałem -Co panów tutaj sprowadza?
P2-Ta pani która się tu wprowadziła. Więc sprawa jest taka...- Urwał  schylił się ku nam przysunęliśmy się- Wiemy że to wasz teren ale ona będzie musiała tu zamieszkać-powiedział po czym kontynuował- W mieście nie miałaby normalnego życia. Proszę was zaakceptujcie ją i bądźcie dla niej mili. W razie czego pomagajcie.
Lou-Jasna sprawa-powiedział i się uśmiechnął.
P3 Dzięki-powiedział i poczochrał mu włosy na co ten się skrzywił. - A i przez jakiś czas dajcie jej spokój i udawajcie że gracie i obserwujcie ją.-
H-Się zrobi- powiedziałem a policjanci wyszli z podwórka-Zapowiada się ciekawie- Oni tylko przytaknęli.Tym to właśnie sposobem dowiedzieliśmy się że o co ta cała afera...


Jak się podoba prolog?? Starałam się żeby wyszło jak najciekawiej. Pozdrawiam Gabrynka

Heeej

Hej, Serdecznie zapraszam do odwiedzania mojego bloga. Na razie pomysł jest ale jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie.


 Pozdrawiam Gabrynka :D